W tym
roku majowe święto Matki Bożej Królowej Polski a przy okazji swoje
urodziny spędziłam w Odessie. Zadziwiające jest to, że wielu ludzi
umieszcza
Odessę na Krymie. To prawda, że w przewodnikach te dwa miejsca
są opisywane
łącznie, ale gdzie Odessa a gdzie Krym. Łączy je to, że
oba leżą nad morzem Czarnym,
i że pierwszy gubernator Odessy - książe
Richelieu - był jednocześnie gubernatorem
Krymu. Jego pomnik stoi na
wprost sławnych schodów Potiomkina, które, niestety
zastaliśmy w
remoncie, co nie przeszkodziło na maleńkie "wtargnięcie" na teren
budowy,
czy odbudowy.
W Odessie znaleźć można kościoły bardzo
różnych wyznań. Dominują oczywista
prawosławne cerkwie, ale nie brak
również rzymsko katolickich kościołów. My
"przytuliliśmy się" do parafii
pw. św. Klemensa prowadzonej przez ojców pallotynów.
Choć ojciec Jerzy
jest Ukraińcem, wspaniale mówi po polsku i trzeciego maja liturgia
mszy
św. była w języku polskim.
W krótkim sprawozdaniu nie sposób
opisać wszystkich wrażeń. Wspaniała architektura,
cudowna pogoda i
przede wszystkim niezwykle życzliwi ludzie. Warto było ponieść
nieco
trudu (bo jednak daleko), by tego doświadczyć.
Anna Słonimska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz