Jesień w Krakowie
chmury jak psy węszą złą pogodę
gotowe do sprzeczki o tłuste krople
czarne niczym rony kraczą nieszczęście
gotów jestem przysiąc że noszą żałobę
drzewa zmokłe kury
stoją rzędem w deszczu z miną głupią
- jesień w Krakowie
z ty, urwanym nagle hejnałem...
Sukiennive napęczniały od deszczu
w Mariackim wieża się garbi niezdarnie
tylko hejnał tak się urywa radośnie
i daje nadzieję na nową melodię...
Dariusz Pabin (wnuk Zygmunta)
-fragment wiersza-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz