Rodziny w "Domiceli"

Pabinów- drzewo genealogiczna Jana i Wiktorii z Chojnackich

Cedrowskich –Cendrowskich: drzewo genealogiczne Walentego i Marianny z Gryglewskich

Gryglewskich- drzewo genealogiczne Domiceli Góreckiej

poprzez Józefa i Małgorzatę z d. Górecka

Gruszczyńskich- drzewo genealogiczne Domiceli Góreckiej

poprzez Antoniego i Walentynę z d. Górecka

niedziela, 24 maja 2020

NASZE MAJE...

MAJÓWKA
Maj...piękny maj, a jeśli maj to i ... majówka . Dzisiaj ten wyraz nic niezwykłego nie nazywa,dawniej kojarzył się z ,najczęściej niedzielną, wyprawą  grupową rodzinną poza miasto,do lasu,nad rzekę,do pobliskiej wsi. Koniec lat pięćdziesiątych.Nowy okres w życiu rodziny Pabinów. Część braci inspirowanych,jak najczęściej bywało ,przez dobrego ducha rodziny ,wujka Władysława , porzuca piekarnie i rozpoczyna pracę w zupełnie nowej dziedzinie, rozwożeniu węgla do mieszkańców Częstochowy.Konie,fury,platformy i wszystko w czerni węglowego pyłu.   Ale jaki to ma związek z majówką ?  Wujek Bolesław z żoną,wujek Zygmunt z żoną ,mój tato z żoną i synami ładujemy się na furę, którą wujek Bolek wyszorował, umaił gałęziami i wyposażył w siedzenia. Ruszamy. Pachną mielone kotlety i pobrzękują dżwięcznie "krakowianki ", litrowe butelki z wódką . Ciocia Halusia przysłała na imieniny mojego taty litrową butelkę,na której osadzona była lala w krakowskim stroju, a do spódnicy przypięta była karteczka z tekstem : "...jestem mała krakowianka  mam butelkę u kolanka .Kto się ze mną z niej napije długo jeszcze se pożyje ". Tak "krakowianka " weszła do obiegu i krążyła  w czasie rodzinnych spotkań.
Jedziemy.Mijamy Raków, Poczesnę, Romanów .W Dużym Siedlcu zjeżdżamy z "klinkierówki " (wtedy jeszcze nie było "gierkówki ").
Niedziela. Śpiewy i głośne rozmowy powodują,  że z chałup wychodzą mieszkańcy.Wujek Bolek krzyczy do nich : " Gdzie tu mieszka Dusiciel ? Pytani nie zdają sobie sprawy z żartu i tego,że chodzi o nazwisko Dusiel, nazwisko wujka, dawnego nauczyciela, którego rodzina zaopiekowała się sierotą, młodszym bratem mego ojca.
Z leśnej drogi wjeżdżamy do ogrodu,potem na podwórze.Trzydzieści kilometrów od Częstochowy.
Rodzinne powitania, uściski, pozdrowienia.Leśni mieszkańcy :Polowie,Dusielowie,Szmidlowie bratają się z Pabinami. Rodzinny obiad, toasty, śpiewy ( jest harmonia i mandolina ).Potem spacer nad staw, który kiedyś należał do pobliskiego pałacu, wędrówka leśnymi ścieżkami,bratanie się z zielonym bogactwem łąk,pól i drzew .Jest wesoło, rodzinnie i miło.
Pora wracać.Przed nami 30 kilometrów powrotnej drogi .I tylko tak żal stąd odjeżdżać
                                                                                                   Janusz Sz. .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz